Może zacznijmy od początku... skąd właściwie wziął się pomysł na wspólne warsztaty?
Można powiedzieć, że zawiązała się miedzy nami nić porozumienia już kiedy byłam uczestniczką pierwszych warsztatów Zbyszka ("Mgliste (na)tchnienia" w Moon Atelier). To właśnie tam, wtedy w towarzystwie innych uczestników spędziłam jeden z najbardziej inspirujących dni mojego artystycznego życia (serio, serio). Towarzystwo ludzi, którzy są podobni, tak samo wrażliwie postrzegają świat jak ja.... Jaką to dało mi siłę! Można rzec, że wtedy wszystko się zaczęło (a może bardziej... na nowo się obudziło?). Co wyniosłam z tych warsztatów? Oprócz uczucia nowej inspiracji, coś się we mnie otworzyło. Jakbym wróciła do domu. To intuicja. Wróciłam do niej. A właściwie wróciłyśmy do siebie. To było magiczne przeżycie. Pamiętam jak na sesji warsztatowej roniłam łzy szczęścia kiedy fotografowałam tańczącą modelkę, czułam się tak bardzo na swoim miejscu! Potem już nic nie było takie samo. Z czasem zaczęłam robić coraz więcej sesji, a w kwietniu rozpoczęłam organizować swoje pierwsze warsztaty indywidualne. Przyznam, że było to dla mnie prawdziwe wyjście ze strefy komfortu, bo nigdy nie czułam się.. hmm..godna? wystarczająco doświadczona? Jakiś czas temu pisałam właśnie o Syndromie Oszusta. Ale jakie niesamowite uczucia zaczęły mi towarzyszyć po każdym warsztacie! Okazało się, że to uwielbiam! Spotykać się z kursantami, rozmawiać o fotografii, pokazywać jak ja to fotografię czuję i inspirować tym innych. Wciągnęło mnie to na maksa, bo widziałam jakie niesamowite postępy robią dziewczyny i w jaką odwagę zostały uzbrojone. Poczułam dumę i sama nie wierzyłam, że ja te warsztaty robię i one są prawdziwie efektywne! :)
Mniej więcej kilka miesięcy później spotkaliśmy się ze Zbyszkiem na kawie. I właśnie wtedy dostałam od niego propozycję zrobienia czegoś wspólnymi siłami. To "coś" to właśnie nasze pierwsze wspólne warsztaty grupowe. Z początku byłam lekko spanikowana. Ja? Przecież nie umiem się wypowiadać w grupie. Ja z wykładami? Szok. Ale zgodziłam się i zachęcona tym, że organizujemy to RAZEM dało mi dużo odwagi i popchnęło do przodu.
Warsztaty nazwaliśmy "Czule (na)tchnienia". Znalezienie miejsca nie było trudne, bo Zbyszek już miał na nie pomysł. Kiedy mi pokazał Dolina Harmonii od razu to poczułam. To miejsce jest prawdziwie magiczne i tak doskonale zgrywa się z naszą estetyką, że ojacie ;) Pojechaliśmy tam i po prostu przepadliśmy w klimacie. Było jeszcze piękniej niż na zdjęciach. Ustaliliśmy więc datę (końcówka sierpnia, początek września) i rozpoczęliśmy promowanie. Te warsztaty miały trwać aż 4 dni! Grupa uzbierala się w tydzień, a to jeszcze bardziej nas zmotywowało i ucieszyło :) Planowaliśmy, planowaliśmy... dopinaliśmy każdy szczegół i oto są! Rozpoczęły się zgodnie z planem :) Spotkaliśmy się z naszymi uczestnikami we wtorek 31 sierpnia. Przywitaliśmy ich wspaniałą ucztą, którą pomogła nam przystroić przezdolna Ewka Konewka. To był idealny początek. Tego samego dnia wieczorem rozpoczęliśmy cykl wykładów od naszych historii, a potem do nocy rozmawialiśmy już wszyscy w kręgu opatuleni w kocyki..
Od początku czuliśmy wszyscy - całą grupą, że jest nam ze sobą po prostu dobrze. Czuliśmy jakbyśmy już od dawna się znali i razem tworzyli. Myślę, że nie bez powodu nasze historie po prostu popłynęły wtedy same z siebie. To było magiczne uczucie dzielić z nimi tą chwilę.
Kolejne dni minęły nam w zatrważającym tempie! Choć były to 4 dni, każdego kolejnego działy się wspaniałe rzeczy. I chyba fakt, że plan był mocno załadowany, dni mijały po prostu szybciuteńko.
Oprócz wykładów, które prowadziliśmy my, pojawił się też gościnny występ Pauliphotos (to wlasnie Pauli jest autorką tych pięknych zdjęć z backstaga!) która opowiedziała nam o Social Mediach i własnej marce. Poza tym zorganizowaliśmy też zajęcia z jogi, a na ostatni finałowy wieczór uszykowaliśmy prawdziwą niespodziankę - koncert muzyki relaksacyjnej w wykonaniu Julity Każdego dnia mieliśmy też zaplanowane sesje. W środę (drugiego dnia) zorganizowaliśmy przepiękną moim zdaniem sesję kobieca, do ktorej modelowała nam Gosia. Było malowanie twarzy, taniec czarownic w kręgu, dzika muzyka i po prostu magia! Nie jestem w stanie Wam opisać co na tych sesjach się działo, bo tego nie da się opisać słowami :) Muszą Wam wystarczyć zdjęcia :) To, że wszyscy tego drugiego dnia byli zainspirowani może dowieść fakt, że tego samego dnia o północy wszyscy wspólnie wymyślili sesję w wannie, do ktorej pozowała również niesamowita Gosia. I tam również działa się magia. Wyobraźcie sobie tylko. Wanna, świeczki, muzyczka.... i modelka:) Jak sobie to przypomnę to było uczucie "wow" i wciąż pamiętam ten zaduch unoszącej się w powietrzu inspiracji, bo wszyscy uczestnicy razem z nami (15 osób?) siedzieli w tej łazience i ciaglę zmieniali się miejscami. Byłam pełna podziwu tego naszego zgrania, kultury i skupienia. Byliśmy jak jeden organizm :)
W przedostatni dzień mieliśmy sesję pary. Pozowali nam Kulka i Jędrzej - para, która mieszka i pracuje właśnie w Dolinie Harmonii. Pamiętam, że kiedy planowaliśmy sesję zakochanych bardzo mocno pragnęliśmy, aby para była stamtąd - z gór Izerskich i udało się. Sesję zaplanowaliśmy w szklarniowym domku, do tego kilka pięknych dekoracji od Ewka Konewka . Jeszcze do tego wyszło to piękne słońce i tęcza. Pięknie się fotografowało Kulkę i Jędrzeja. Było bardzo przytulnie, klimatycznie i magicznie na końcu, bo na sam finał przybyła Julita ze swoimi wspaniałymi instrumentami. A potem gdy Julita dla nas grała wszyscy położyliśmy się na dywanie i odpłynęliśmy. Czułam ogromne wzruszenie tego wieczora. Wzruszenie i satysfakcję, że stworzyliśmy coś tak pięknego jak te Warsztaty :)
Podsumowując, wszystko było po prostu surrealistycznie magiczne... Zresztą myślę, że widać to po naszych minach na bekstejdżu :) Byliśmy jak w jakimś śnie, czymś nierealistycznym. Jakbyśmy się przenieśli do jakiegoś innego świata. Świata kreatywności. To co się tam działo w Dolinie Harmonii na pewno zostanie w naszych sercach i głowach. Do tej pory czuję, że całą grupą do siebie tęsknimy, do tego wspólnego tworzenia. I myślę, że nie ma lepszego podsumowania warsztatów niż fakt, że wszyscy najlepiej byśmy to jeszcze raz powtórzyli! :)
A ten piękny backstage zrobiła dla nas Pauliphotos :)